czwartek, 11 września 2008

Hello Himalaya!

AAAA!!! Jaram sie, jaram sie, jaram sie! Zostaje Tybetanczykiem! Bez kitu! Po 9 godzinach jazdy w gore, pokonywaniu zakretow 270 stopni i ogolnie mega wielkiej dawce adrenaliny dotarlem do malego raju! Babcia by pewnie powiedziala, ze Jezuska w serduszku nie mam, ze sie z ta nacja buntownicza zadaje, ale wszem i wobec oswiadczam, ze sa wspaniali i wlasnie siedze w miejscu, ktore zostaje wpisane do mojej osobistej czolowki najlepszych na swiecie.
Dharamsala (w tlumaczeniu luznym schronienie vel miejscowka) to miejsce w ktorym ulokowala sie wiekszosc uchodzcow z okupowanego przez Chiny Tybetu, zakladajac tu swoj rzad, swoje szkoly, restauracje i wszystko inne. Mieszkam sobie 2 minuty od rezydencji Dalaj Lamy, mam z okna widok na jakis lodowiec, na desce mam 20 min do wodospadu, ktory sluzy za prysznic, w gorach wypatruje roznych stworow, ucze lokalne dzieciaki jezdzic i nie wiem zupelnie jak mam sie zebrac, by to miejsce opuscic. Raz jeszcze "Jaram sie!"

Jest jeszcze zylion innych powodow, dla ktorych tak tu fajnie:
1) nikt tu nie probuje sprzedac ci na sile wiadra, wypastowac japonek ani czyscic uszu za kase.
18) ludzie spia w domach, a nie na ulicy.
21) ludzie sie usmiechaja do siebie.
32) przecietny mlody tybetanczyk wyglada jak skrzyzowanie 50 centa z postacia z bijatyki na PS2
45) przecietna mloda tybetanka wyglada jak Chun-Li ze Street Fightera (a to najlepsza postac na swiecie).
46) pierozki momo i thukpa (!!!).
47) wszystkie inne cuda jakie tu potrafia wykonac na patelni.
211) bez problemu mozna kupic piwo.
432) je sie glownie paleczkami.
560) ulice nie przypominaja wysypiska.
985) jest cieplo, ale nie goraco.
4675467) psy wygladaja jak psy a nie jak zombie.
66949464) herbate pija sie tu bez mleka.
77880708) mnisi cwiczacy sztuki walki.
998708799) mlynki modlitewne
zylion) spokoj, spokoj i raz jeszcze spokoj.

mycie zebow z widokiem

szczesliwosc

droga do lazienki

prysznic

stwor gorski

chlopaczki z sasiedztwa

tybetanski rycerz jedi

ulicznie

momo madness

nie wiem, ale zajebiste!

Tak na koniec (jesli w ogole ktos to do konca czyta). Wiem, ze Tybet jest daleko i w ogole, ale jesli masz chwile to poczytaj ( http://www.freetibet.pl/about ), zastanow sie, moze cos zrob, bo jak tu kiedys trafisz tez sie bedziesz jaral tym miejscem!

Bling, bling Armitsar

Po nocy spedzonej na przesiadkach w miejscach, ktorych nazwy nie potrafie nawet wymowic, po monsunowej apokalipsie, ktora przetoczyla sie przez okolice i lokalnych autobusach, ktore mialy byc delux, a byly od tego odlegle mniej wiecej tak bardzo jak ja jestem teraz od Gdyni udalo mi sie dotrzec do Armitsar.
Miasto nie byloby slawne zupelnie z niczego, gdyby nie fakt, ze dawno dawno temu jeden koles postawil tu swiatynie (prawie) cala ze zlota. Stoi takowa otoczona bialym marmurem i swieci sie 24 h na dobe. W ogole Guru Nanak (bo tak tez sie ten zacny czlowiek nazywal) mial swietne pomysly. Tak dla odmiany zalozyl, ze wszyscy ludzie na swiecie sa w porzadku, fajni i w ogole. Spodobalo sie to wielu w porzadku, fajnym i w ogole osobom i tak powstala religia Sikhow, wedlug ktorej kazdemu nalezy sie szacunek, miejscowa do spania i jakas szama. Jest tez sporo pobocznych watkow, takich jak zakaz golenia sie i cinania wlosow przez cale zycie, noszenie turbanu i takie tam, ale generalnie wszystko wypada przyzwoicie i jest stanowczo egzotyczne.
Jako, ze wedlug tej zacne religii kazdemu nalezy sie wyrko (a byla 5 rano), pierwsze co to z takowego skorzystalem, padajac na cyc gladko i odsypiajac trase. Druga sprawa bylo sniadanie, wiec w towarzystwie indyjsko-angielskim udalem sie na sniadanie. Miejsce, w ktorym jada dziennie 40 tysiecy osob(tak wiecej nieco niz ludnosc Sopotu) bez kitu tobi wrazenie.
I (bo wiecej nie ma co pisac), najedzony, wyspany i pod wielkim wrazeniem udalem sie w Himalaje.

bling dzienny

bling nocny

sniadanie

pan porzadkowy

talerzowo