Dharamsala (w tlumaczeniu luznym schronienie vel miejscowka) to miejsce w ktorym ulokowala sie wiekszosc uchodzcow z okupowanego przez Chiny Tybetu, zakladajac tu swoj rzad, swoje szkoly, restauracje i wszystko inne. Mieszkam sobie 2 minuty od rezydencji Dalaj Lamy, mam z okna widok na jakis lodowiec, na desce mam 20 min do wodospadu, ktory sluzy za prysznic, w gorach wypatruje roznych stworow, ucze lokalne dzieciaki jezdzic i nie wiem zupelnie jak mam sie zebrac, by to miejsce opuscic. Raz jeszcze "Jaram sie!"
Jest jeszcze zylion innych powodow, dla ktorych tak tu fajnie:
1) nikt tu nie probuje sprzedac ci na sile wiadra, wypastowac japonek ani czyscic uszu za kase.
18) ludzie spia w domach, a nie na ulicy.
21) ludzie sie usmiechaja do siebie.
32) przecietny mlody tybetanczyk wyglada jak skrzyzowanie 50 centa z postacia z bijatyki na PS2
45) przecietna mloda tybetanka wyglada jak Chun-Li ze Street Fightera (a to najlepsza postac na swiecie).
46) pierozki momo i thukpa (!!!).
47) wszystkie inne cuda jakie tu potrafia wykonac na patelni.
211) bez problemu mozna kupic piwo.
432) je sie glownie paleczkami.
560) ulice nie przypominaja wysypiska.
985) jest cieplo, ale nie goraco.
4675467) psy wygladaja jak psy a nie jak zombie.
66949464) herbate pija sie tu bez mleka.
77880708) mnisi cwiczacy sztuki walki.
998708799) mlynki modlitewne
zylion) spokoj, spokoj i raz jeszcze spokoj.
Tak na koniec (jesli w ogole ktos to do konca czyta). Wiem, ze Tybet jest daleko i w ogole, ale jesli masz chwile to poczytaj ( http://www.freetibet.pl/about ), zastanow sie, moze cos zrob, bo jak tu kiedys trafisz tez sie bedziesz jaral tym miejscem!
